Kazanie Ks. Bpa Jana Styrny wygłoszone w Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata – 21 listopada 1999 r.

.

Kazanie Ks. Bpa Jana Styrny wygłoszone w Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata do przedstawicieli Akcji Katolickiej z Diecezji Tarnowskiej w Bazylice Katedralnej w Tarnowie
21 listopada 1999 r.

.

Czcigodni, Drodzy zgromadzeni: współpracownicy w Bożym Królestwie.

W Bożych planach, w Bożej Opatrzności nie ma przypadków. I nie jest przypadkiem również to, że tu dzisiaj jesteśmy, że wypadło nam żyć na przełomie stuleci i tysiącleci, że czcimy dzisiaj społecznie, jakby w wymiarze całej diecezji, Chrystusa Pana, Króla Wszechświata, że tylu spośród obecnych na co dzień, w swojej parafii współdziała w Bożym Królestwie, stowarzyszeni w Akcji Katolickiej. Trzeba nam w ten dzisiejszy dzień tak mocno, tak wyraziście, tak do głębi serca uświadomić sobie tę wielką prawdę, jedną z najważniejszych: o Bożym królowaniu, o królowaniu Chrystusa, również w Jego człowieczeństwie.

Boże Słowo czytane dziś, przybliża nam tę prawdę, tę wielką rzeczywistość w ramach której żyjemy. Oto mówi do nas prorok Ezechiel, uprowadzony w tzw. pierwszej deportacji do Babilonii razem z królem Jojakimem i ważniejszymi przedstawicielami narodu izraelskiego. Tam oświecany przez Boga zastanawia się nad przyczyną upadku swego narodu, jego ruiny politycznej, moralnej a także i gospodarczej. I tam w imieniu Boga karci pasterzy swojego ludu. Nam słowo pasterz kojarzy się z duchownymi. Tam w Księdze Ezechiela – pasterze to przywódcy ludu. Karci ich za nieudolność, karci za samolubstwo, karci za to, że bogacą się na owcach, ale należycie o nie nie dbają. Ale też mówi bardzo twarde słowa ludowi i przypomina mu, że to wszystko, co się dzieje to nie jest przypadek. Jest karą Bożą za grzechy ludu. Ale ten, który przemawia w imię Boga, przemawia jednak w imię miłości. I dlatego też mówi do ludu, to co Bóg mu wkłada w usta: „Ja dokonam przeglądu, ja uwolnię, odszukam, opatrzę, umocnię”. I wreszcie „…ustanowię nad nimi jednego pasterza”. Zawrę z nimi przymierze.

W historycznym wymiarze tym pasterzem jest król Dawid, który odrodzi państwo, ale w wymiarze dalszym, zbawczym, tym pasterzem jest Jezus Chrystus, jest Mesjasz, Boży Syn, który stał się człowiekiem, jednym z ludu, aby móc w tym ludzie pełnić rolę, funkcję pasterza. Widzimy tutaj tę płynącą z miłości interwencję Bożą. Interwencję tak wielką, że ona później przerośnie zdolność pojmowania Izraelitów. Spodziewają się Mesjasza, króla politycznego, który da im ziemskie panowanie a tymczasem przychodzi Mesjasz, Boży Syn. Staje się jednym z ludu. To było wtedy ponad pojęcie. To i dzisiaj dla wielu jest tak wielkie, że nie potrafią tego pojąć i w to uwierzyć, bo próbują Boga zmieścić w swoich myślach, w swoich ciasnych ramkach i w wymiarach choćby największej, ale przecież ludzkiej miłości. A miłość Boża ją przerasta. I ogłasza Bóg, że Chrystus Pasterz będzie zwycięzcą, że zwycięży nawet śmierć. Że Bóg Jemu wszystko podda. A On dokonawszy odkupienia, zbierze lud, jakby na nowo i wszystko podda Ojcu.

To powiązanie jest wspaniale przez Boga zaplanowane i prowadzone przez Ducha św. I nastąpi dopełnienie w ostatecznym zmartwychwstaniu. Nastąpi sąd i nastąpi wywyższenie. Wywyższenie Chrystusa i tych, którzy należą do Chrystusa. Aby Bóg był wszystkim we wszystkich. I przypomina nam, że warunkiem, aby do Niego należeć, aby On mógł nas rozpoznać jest kierowanie się Jego prawem.

Pan Jezus mówi nam, jakie będzie kryterium rozpoznania kto jest Jego uczniem. „Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu”. Mówi nam, jaka będzie podstawa włączenia w Jego Królestwo na wieki lub odrzucenia: „Pójdźcie błogosławieni… Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych mnieście uczynili”. Ale też: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci. Cokolwiek nie uczyniliście tym najmniejszym, mnieście nie uczynili.” Św. Jan od Krzyża formułuje to znanymi nam może słowami: „Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości.”

Drodzy. Wypadło nam żyć właśnie w tych a nie innych czasach. Radowaliśmy się w tym roku przybyciem do nas Ojca św. Również do naszej diecezji. A Ojciec św. oprócz swej obecności, oprócz wspólnej modlitwy, oprócz szerokiej nauki przedkładanej nam, dał nam też wielki dar a zarazem wielki znak i wielkie zobowiązanie. Tylu nowych Błogosławionych. I kanonizacja Bł. Kingi. Przez to chciał nam coś powiedzieć. Chciał nam pokazać, jak realizować to prawo Królestwa. I chciał nam powiedzieć, że można. Że można było w obozie koncentracyjnym, że można było na tronie książęcym, że można było w zakonie klauzurowym. Że mógł człowiek świecki założyć nawet zgromadzenie zakonne żeńskie, a wcześniej tak szeroko rozpocząć akcję wśród najbardziej potrzebujących, tych najmniejszych braci Chrystusa.

Proszę pozwolić, że z tegorocznych Błogosławionych wspomnę błogosławionego Edmunda Bojanowskiego. Beatyfikowany 13. czerwca w Warszawie. Żył w latach 1814 -1871. Niecałe 57 lat. Pochodził z Grabonoga k. Gostynia w Wielkopolsce. Był człowiekiem jak wielu. Ale miał jakieś bardziej wrażliwe i szersze serce, ale miał bardziej widzące oczy, ale miał niezwykła odwagę, choć był zawsze chory, ale miał ogromną umiejętność poruszania ludzkich serc i włączenia do współpracy. A płynęło to z jego głębokiego zakorzenienia się w Bogu. Z jego wielkiej pobożności, z jego głębokiej wiary, z jego – można powiedzieć – nieustannej modlitwy. To on zaczął organizować ochronki, czytelnie, biblioteki, kursy, opiekę nad chorymi. Szukał pieniędzy u swoich przyjaciół, rodziny, znajomych. Poruszał również biedny lud i niósł hasło: „Odrodzić lud przez lud”. Ochroniarki, które powoływał, którymi kierował i które formował, uczynił przed śmiercią jeszcze, za zgodą i pieczęcią władz kościelnych zgromadzeniem Sióstr Służebniczek. Znanych nam dębickich, starowiejskich, bo później zabory i dalsza historia dzieliły właśnie to zgromadzenie. O tym właśnie dziwnym człowieku, choć bardzo zwyczajnym, Kardynał Mieczysław Ledóchowski wtedy żyjący powiedział: „Jestem przekonany, że Bóg chce mieć tego człowieka w stanie świeckim”, choć Edmund bardzo pragnął zostać kapłanem. Jan Paweł II w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej, wspominając bł. Edmunda powiedział: „Pozostając świeckim człowiekiem, założył dobrze w Polsce znane Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Bogurodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej. We wszystkich działaniach kierował się pragnieniem, by wszyscy ludzie stali się uczestnikami Odkupienia. Zapisał się w pamięci ludzkiej, jako serdecznie dobry człowiek, który z miłości do Boga i do człowieka umiał skutecznie jednoczyć różne środowiska wokół dobra”. Stał się on na dzisiejsze czasy, jakby żywą regułą apostołów świeckich. Myślę, że jest szczególnym wzorem, również dla tych, którzy są apostołami, działając w Akcji Katolickiej.

Ukochani! Powiedział Pan Jezus: „Ubogich zawsze mieć będziecie między sobą”. Jego bracia najmniejsi zawsze będą. Dzisiaj, gdy się rozglądamy, widzimy tych przeróżnych najmniejszych. Nasze siostry i naszych braci. Odkupionych przez Chrystusa. Widzimy dzieci w rodzinach patologicznych. Sponiewierane, zastraszone, nieraz głodne, błąkające się, nieraz zgorszone, zanim nauczyły się dobrego. Widzimy ludzi pogrążonych w zniewoleniu nałogów. Widzimy nieporadnych, nie nadążających za gwałtownymi przemianami. Widzimy osamotnionych, cierpiących z powodu poczucia niepotrzebności. Widzimy ludzi, którzy mają splątane życie rodzinne. Uwikłani w związki, które z początku wydawały się szczęściem a stały się zgryzotą sumienia na każdy dzień i noc. Widzimy bezrobotnych, widzimy pracujących za bardzo nędzne pieniądze, choć czasem mogłyby być większe, ale szantażowanych codziennie: jak ci się nie podoba, to drzwi otwarte; a w domu czeka nieraz kilkoro dzieci na te 600 złotych. Widzimy deprawowaną młodzież, która nie umie znaleźć lepszego wyjścia w życiu. Czepia się tego co łatwe a nieraz niszczące. Widzimy ludzi zdławionych materializmem. Okaleczonych wewnętrznie, pozbawionych wyższych potrzeb, zadowalających się miernotą moralną, skazanych jakby na niedorozwój duchowy, jeśli ktoś nie odblokuje tej ich materialistycznej ciasnoty. Widzimy ludzi bez fundamentu wiary, którzy nie mając podstaw i motywacji głębszych całe swoje życie spłycają i tak wychowują innych. Można by dalej wyliczać. Mamy przecież oczy, uszy serca i rozum i możemy w świetle naszych ludzkich możliwości i Bożej łaski i Bożego światła, dostrzec tych właśnie braci najmniejszych.

Każda sytuacja wymaga konkretnych działań, wymaga nieraz szczegółowych rozwiązań. Ale zawsze potrzebne są pewne wspólne zasady. Wspomniany Błogosławiony Edmund Bojanowski, którego warto lepiej poznać – są już o nim książki, również jego dziennik, który spisał – ukazuje nam jakby naocznie swoją osobą i swym działaniem te zasady apostoła Królestwa Bożego. Trzeba zakorzenienia w Bogu. Trzeba z wiary i z Bożego światła i z Bożej mocy i z łaski czerpać swoje możliwości. Trzeba starać się mieć wrażliwą duszę i otwarte oczy i to nie tyle z pozycji osądzania ile raczej z pozycji: co by się dało zrobić? Co ja, co z moimi najbliższymi mogę zrobić? Trzeba byśmy się jednoczyli wokół wspólnego dobra. Przecież zawsze będziemy różnymi ludźmi, ale są sprawy bezdyskusyjne. Są dobrem tak oczywistym, że tutaj nawet, choćby każdy mówił innym językiem, to może zamilknąć i robić to co trzeba. Bo nie tyle języka trzeba, co włączenia serca, rąk i umysłu; zjednoczenie się wokół dobra. Trzeba cierpliwości, wytrwałości, rozwagi. Nie tyle stawianie na swoim, ale staranie się, by zwyciężyło dobro. Trzeba abyśmy uprosili u Ducha Świętego dar radości; radości z czynienia dobrze, radości z bycia darem dla drugich. Każdy czas jest dobry. Nowi Błogosławieni, Święci są dla nas tym wielkim argumentem, że każdy czas, że każda sytuacja jest dobra aby przenikać świat Bożą miłością. Aby stawać się, jakby tym odblaskiem Bożej miłości przez swoje wśród ludzi działanie, „aby Bóg był wszystkim we wszystkich” – mówi nam dzisiaj w imieniu Bożym Paweł Apostoł. Aby ludzie odkupieni przez Chrystusa wzrastali, uczestniczyli w zbawieniu, abyśmy naprawdę byli tymi, którzy do Chrystusa należą, w których On rozpozna swoich współpracowników.

Dlatego – drodzy współpracownicy Królestwa Bożego – nie ustawajmy! Pociągajmy innych do budowania Chrystusowego Królestwa tam, gdzie żyjemy, gdzie jesteśmy posłani. Amen.

Ks. Bp Jan Styrna

 

Komentowanie jest wyłączone